Odrodzenie Teatru Polskiego we Wrocławiu?

0
1004
źródło: Teatr Polski w Podziemiu / Polish Theatre in the Underground

Teatr Polski we Wrocławiu przechodzi trudny okres. Wydaje się jednak, że wraz z odwołaniem poprzedniego dyrektora, Cezarego Morawskiego, pojawiło się światełko w tunelu. Czy nie przyćmi go wybór nowego dyrektora Teatru?

 

Wrocławski Teatr Polski uznawany był za scenę progresywną, otwartą i rozwijającą się. Krystian Lupa mówił o niej nawet artystyczne i kulturowe zjawisko, fenomen!”.

 

Niezwykle istotne jest, by osoba, która pokieruje teraz teatrem, miała siłę prawdziwej przemiany. By była zdolna podjąć dialog z polskimi twórcami różnych pokoleń.

 

W wywiadzie dla Gazety Wyborczej Monika Pęcikiewicz (reżyserka współpracująca z Teatrem Polskim w Podziemiu), mówi: Niezwykle istotne jest, by osoba, która pokieruje teraz teatrem, miała siłę prawdziwej przemiany. By była zdolna podjąć dialog z polskimi twórcami, różnych pokoleń, z Krzysztofem Garbaczewskim, Moniką Strzępką, młodymi reżyserami, wybitnymi scenografami, z Krystianem Lupą, fundamentalnym polskim twórcą, o którego upomina się cały świat. To musi być człowiek, który dogłębnie rozumie, czym jest nowoczesny teatr, z jakimi potrzebami intelektualnymi, emocjonalnymi i światopoglądowymi publiczności rezonuje, na jakie pytania wrażliwi widzowie szukają w nim odpowiedzi.

Urząd Marszałkowski jako taką osobę proponuje Jana Szurmieja reżysera i aktora mocno związanego ze sceną zielonogórską.  Chociaż kwestia nowego dyrektora pozostaje nierozstrzygnięta, kandydatura Szurmieja jest ostro krytykowana.

Michał Centkowski, recenzent teatralny Newsweeka, komentuje wybór w następujący sposób: Kandydatura Jana Szurmieja to pomysł kuriozalny i skandaliczny. Po tym, jak Cezary Morawski doszczętnie zniszczył artystycznie Teatr Polski, ta instytucja potrzebuje wizjonera, postaci wybitnej, jeśli artysty, reżysera, to światowego formatu. Kogoś, kto zbuduje ten zespół od początku, kto wymyśli teatr na nowo. Kto zaproponuje wreszcie repertuar na europejskim poziomie, zapraszając najwyższej próby artystów.

Jak podaje Gazeta Wyborcza, Szurmiej jest jedną z nielicznych osób, które poszły na współpracę z Morawskim, podczas gdy znaczna większość go bojkotowała. Przez środowisko aktorskie uznawany jest więc za przedłużenie odwołanego dyrektora.

Ponieważ zarząd województwa i Ministerstwo Kultury nie doszły do porozumienia w sprawie kandydatury Szurmieja, odstąpiono od powołania dyrektora Teatru. Zamiast tego Kazimierz Budzanowski (pełniący teraz obowiązki dyrektora) w porozumieniu z Michałem Bobowcem (członkiem zarządu województwa odpowiedzialnym za kulturę), zatrudnili Krzysztofa Kopkę w roli pełnomocnika do spraw artystycznych Teatru Polskiego.

 

Chciałbym przywrócić „Dziady”, choć jest to przedsięwzięcie logistycznie koszmarnie trudne, ale lepszego prezentu, jaki mógłbym dać nowej dyrekcji, nie umiem sobie wyobrazić. Będę też zapraszał zwolnionych aktorów do powrotu do teatru.

 

Na łamach Wyborczej, Krzysztof Kopka opisuje plan swojej współpracy z Teatrem:

Moją rolę widzę dwojako. Po pierwsze, moim zadaniem jest zaproszenie do udziału w konkursie twórców odpowiedniego kalibru, a także zadbanie o to, żeby zespół Teatru Polskiego był w tym konkursie reprezentowany, mógł wpłynąć na wybór komisji. Zastrzegam jednak, że słowo zespół opatruję tu cudzysłowem, bo można zadawać pytanie, czy zespół Teatru Polskiego istnieje. Druga, bardziej skomplikowana kwestia, to próba sklejenia tego rozbitego dzbana, jakim jest dziś Teatr Polski, rozpoczęcia szczerej, spokojnej rozmowy ze wszystkimi, którzy kiedyś tworzyli zespół teatru, a dziś nie potrafią ze sobą rozmawiać ani pracować. Zostałem powołany na to stanowisko 13 grudnia, a jest to dzień ważny w mojej biografii. Chciałbym, żeby ten dzień był początkiem odwoływania stanu wojennego w Teatrze Polskim. Chciałbym też przywrócić „Dziady”, choć jest to przedsięwzięcie logistycznie koszmarnie trudne, ale lepszego prezentu, jaki mógłbym dać nowej dyrekcji, nie umiem sobie wyobrazić. Będę też zapraszał zwolnionych aktorów do powrotu do teatru.

Dziady” to największe przedsięwzięcie Teatru Polskiego ostatniej dekady. W 14-godzinny pokaz zaangażowani byli aktorzy pracujący także poza Polskim. Trudno wyobrazić sobie spektakl bez udziału Bartosza Porczyka (Gustawa/Konrada) bądź Wiesława Cichego (Nowosilcowa/księdza).

Do artystycznych planów Kopki, poza przywróceniem na deski Teatru Dziadów”, należy m.in. ponowne nawiązanie współpracy z Krystianem Lupą. Porozumienie wydaje się ugruntowane. Krystian Lupa wyraził już zgodę na przyjazd do Wrocławia i wznowienie prób do Wycinki”. W Teatrze pojawić ma się także nowość — „Do piachu” Tadeusza Różewicza w reżyserii Marty Streker. Z repertuaru Cezarego Morawskiego pozostanie: Ożenić się nie mogę” Fredry (reż. Grzegorz Kempinsky), Filadelfijska opowieść” Philipa Barry’ego (reż. Stanisław Melski). Ze sceny zniknie Matka” Witkacego (reż. Jesus Salgado; nieznany jeszcze w Polsce, na którego Morawski planował budżet wysokości 400 tys. zł.), a w sprawie premiery Kaliguli” Alberta Camus (reż. Rolf Alme; wcześniej wystawiał w Polskim Acid Snow”), nie podjęto jeszcze decyzji.

Kopka zaznacza, że chciałby wznowić również inne spektakle, ale zdaje sobie sprawę z tego, iż nie we wszystkich przypadkach będzie to możliwe.

Na przykład scenografia i kostiumy do „Tęczowej Trybuny 2012”, znakomitego przedstawienia Moniki Strzępki, zostały zniszczone po tym, jak Cezary Morawski zdjął je z afisza mówi.

Podkreśla także, że nie ma zamiaru planować kolejnego sezonu, ponieważ to pozostawia decyzji przyszłego szefa artystycznego.

 

 

 

Nie wiesz jak ruszyć z biznesem? Dowiesz się TUTAJ.
Jesteś z Krakowa? Sprawdź, co słychać na F7 Kraków!
Bądź na bieżąco z rozrywką razem z City Rozrywka!