Tyrolką nad murawą. Nowa atrakcja na Stadionie Wrocław

0
1243

Co roku setki osób decydują się na 40-metrowy skok ze Stadionu Wrocław.  Firma oferująca tę atrakcję zapewnia, że dzięki specjalnemu układowi lin skok trwa tyle, co ten z wysokości 90 metrów. Niestety bungee przeznaczone jest tylko dla osób pełnoletnich. Teraz do swojej oferty dołączyli także kolejkę tyrolską, z której skorzystać będą mogli młodsi amatorzy sportów ekstremalnych.

Od 1 maja wrocławianie oraz turyści będą mogli pofrunąć nad murawą stadionu. Zjazd na tyrolce odbywa się 30 metrów nad ziemią i trwa około 25 sekund –  w tym czasie przypięty do rolki człowiek pokona aż 170 metrów. W odróżnieniu od skoków na bungee, tyrolka przeznaczona jest także dla osób niepełnoletnich. Żeby wziąć udział w zjeździe musimy mieć ukończone 14 lat, a także mieć ponad 150 cm wzrostu.

Koszt atrakcji to 35 zł. Zjazdy odbywają się w weekendy w godzinach 10-16 (z wyjątkiem dni, w których na Stadionie Wrocław odbywają się mecze lub imprezy masowe). Organizatorem zjazdów na tyrolce jest firma Dream Jump, odpowiedzialna organizowanie skoków na bungee w wielu miejscach w Polsce.

Skok ze stadionu

Przygotowanie do skoku jest dość proste. Na dach stadionu wjeżdża się windą. Tylko ostatni odcinek na koronę stadionu pokonuje się po 10-metrowej drabinie. Skoczek zaopatrywany jest w uprząż, do której mocuje się liny. Tutaj jednak zaczyna się najciekawsza część.

Wielu z nas może się wydawać, że 40 m to niedużo. Przecież komin, z którego skacze się w Głogowie ma ponad 220 metrów. Okazuje się jednak, że to właśnie ta względnie niewielka wysokość podnosi tylko adrenalinę – skoczek ma wrażenie, że nie zdąży wyhamować przed zbliżającą się z zawrotną prędkością betonową nawierzchnią. Chociaż Dream Jump zapewnia, że łatwiej o wypadek w drodze na stadion, niż podczas samego skoku, to przed skokiem trudno w to stwierdzenie uwierzyć.

Wszystko odbywa się jednak bardzo profesjonalnie. Każdy uczestnik skoku zostaje dokładnie przeszkolony, a u pracowników deponuje wszelkie przedmioty, które mogłyby ulec zniszczeniu, bądź zrobić krzywdę skaczącemu. I tak przed skokiem musimy pozbyć się np. paska od spodni, kolczyków, a także telefonów komórkowych. Sam skok odbywa się zawsze pojedynczo. Za taką atrakcję musimy jednak zapłacić dużo więcej niż za tyrolkę. Jej koszt to 120 zł ( w czasie promocji ok. 70 zł).

Foto: Dream Jump